Gość |
Wysłany: Czw 11:19, 28 Wrz 2006 Temat postu: Męski striptiz z podatków! |
|
Cytat: |
Urzędniczki Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej mają dość nudy w pracy. Postanowiły się rozerwać. Idą na męski striptiz. Już 15 z nich zdecydowało się na wieczór z zespołem Chippendales. To amerykańska grupa striptizerów, która w drugi weekend października zawita w Polsce. Taka rozrywka jednak drogo kosztuje - od 80 do 190 zł. To nie przeszkadza paniom urzędniczkom, bo bilety funduje im zakład pracy z funduszu socjalnego. Czyli z kieszeni podatnika, bo pensje pracowników NFOŚiGW finansowane są z budżetu państwa.
- Mamy 300 tys. zł przeznaczonych na fundusz. Za jego część urząd dotuje pracownikom wejściówki na niemal wszystkie ważne wydarzenia artystyczne - mówi Krzysztof Walczak z biura prasowego NFOŚiGW. Czy wydarzeniem artystycznym jest męski striptiz? Widocznie tak, bo kolejne urzędniczki rozważają pójście na występ. - Czasami trzeba przecież się odstresować, a to będzie dla nas idealna okazja - mówi lekko zmieszana pracownica Funduszu.
- Dla nas to żadna nowość. Wysoko postawieni urzędnicy i żony polityków to nasi stali klienci - zdradza Dawid Ozdoba, lider grupy BadBoys, polskiego zespołu tancerzy-striptizerów. - Nasi chłopcy niejednokrotnie tańczyli dla pracowniczek państwowych urzędów w całej Polsce. Oczywiście poza urzędem, głównie w wynajętych lokalach.
Dyrektorzy różnych instytucji często sprawiają taką miłą niespodziankę swoim podwładnym, szczególnie na Dzień Kobiet. - Wtedy to mamy mnóstwo pracy. A zapisy są na kilka miesięcy do przodu. Już mamy zaklepane kolejne wizyty. Za każdym razem będziemy tańczyć dla urzędniczek, odsłaniając im co nieco - mówi Dawid. Jeden chłopak z BadBoysów bierze za występ 500 zł, a w wieczorze dla urzędniczek zwykle występuje pięciu. - Tańczyłem dla kobiet z ZUS-u, pracowników urzędów wojewódzkich i miejskich - potwierdza Michał, warszawski striptizer.
Dla niepoznaki takie rozrywki odbywają się pod pozorem imprez integracyjnych. Na ogół finansowane są w całości z pieniędzy pracowniczego funduszu socjalnego, choć np. ZUS płaci z tego funduszu tylko połowę. - O tym, na co są przeznaczane decydują sami pracownicy - mówi Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy ZUS.
Maria Lewandowska z KRUS też nie widzi problemu: - Urzędnicy mają prawo, by korzystać z imprez kulturalnych dotowanych przez zakład.
Seksuolog Zbigniew Lew-Starowicz nie wyklucza, że impreza z nagim przystojniakiem może poprawić jakość pracy urzędniczek. - Oby tak było - śmieje się. - Panie w biurze mają rutynowy tryb pracy. Potrzebują więc chwili podniecenia i zabawy - dodaje dr Marek Szopski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
A co z panami urzędnikami? Na damski striptiz finansowany przez państwo raczej nie mają co liczyć. Muszą zadowolić się darmowymi biletami do teatru i kina. - Mamy tu koneserów sztuki teatralnej. Są tacy, którzy chodzą na każde przedstawienie - mówi Krzysztof Walczak z NFOŚiGW. Warszawskie teatry mają teraz w repertuarze m.in. "Kordiana" i "Czekając na Godota".
|
Źródło: http://serwisy.gazeta.pl/metro/1,50145,3646220.html |
|